Mamy dla Ciebie prezent!
Odkryj kolekcję ekskluzywnych dzieł artystycznych i stań się właścicielem jednego z nich.
13h27 CEST
07/07/2025
W 1/4 finału we wtorek Niemka zmierzy się z Aryną Sabalenką.
„Jest jeszcze praca do wykonania, to jeszcze nie koniec. Trudniejszego rywala na trawie niż Aryna trudno sobie wyobrazić. To przecież liderka światowego rankingu" - przyznała plasująca się dotychczas na 104. miejscu listy światowej Siegemeund, która po londyńskiej imprezie przesunie się co najmniej 50 lat w górę.
Tenisistka z Filderstadt zaznaczyła jednak, że nie ma nic do stracenia w pojedynku ze znacznie wyżej notowaną Białorusinką.
Siegemund, najwyżej notowana w karierze na 27. miejscu w 2016 roku, osiągnęła już w Wimbledonie znacznie więcej, niż się spodziewano, bowiem do tej pory w pięciu poprzednich występach nigdy nie doszła dalej niż druga runda.
Absolwentka psychologii czekała pięć lat, aby ponownie zagrać w ćwierćfinale Wielkiego Szlema - wcześniej udało jej się to podczas French Open w 2020 roku, w edycji przełożonej na jesień z powodu pandemii COVID-19. Cztery lata czekała natomiast, aby zagrać w ćwierćfinale na trawie, gdyż wcześniej dotarła tak daleko w turnieju w Bad Homburg w 2021 roku.
W tym sezonie, w odróżnieniu do poprzednich, zdecydowała się zagrać w mniejszym turnieju na kortach trawiastych, by przygotować się do występu w Londynie. To jej się opłaciło, w tegorocznej edycji rozgrywek na obiektach All England Clubu pokonała m.in. mistrzynię Australian Open Amerykankę Madison Keys w półtorej godziny 6:3, 6:3.
Niemka współpracuje z cztery lata od niej młodszym szkoleniowcem od 2017 roku, kiedy to poznali się na zawodach w Rzymie. Prywatnie jest on jej partnerem, co nie zawsze - jak zaznaczyła - sprawdza się na linii trener-zawodnik.
„Każdy, kto pracuje ze swoim partnerem, wie o tym, że to bardzo trudna sytuacja. Szalenie ciężko jest znaleźć równowagę. Kiedy wszystko idzie tak dobrze, jak teraz, nie ma wiele powodów do sprzeczności, ale nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli” — powiedziała tenisistka.
Jej zdaniem są chwile, kiedy nie da się rozdzielić tych dwóch światów, a zła sytuacja na korcie wpływa w pewien sposób na związek.
„Dzielimy przez cały rok pokój. Z czasem +Anto+ zaakceptował, że jestem bardzo niezależną zawodniczką i że sama szlifuję swoją grę. Z czasem nauczyłam się nic nie mówić, ale nieraz robię też to, co powiedział. Trochę przy nim zmiękłam” — przyznała z uśmiechem Niemka.
Siegemund awansowała także do 1/8 finału gry podwójnej w parze z Brazylijką Beatriz Haddad Maią.(PAP)
msl/ jej/ pp/