Wszystkie informacje sportowe w zasięgu ręki

login_confirmation_credentials

Abramowicz o Świątek: cały czas mamy nad czym pracować

07h57 CEST

18/07/2025

Polska Agencja Prasowa: Co pani najbardziej zapamiętała z tegorocznego Wimbledonu? Takie pierwsze skojarzenie...

Daria Abramowicz: To wszystko jest jeszcze trochę za świeże, żebym miała tak uporządkowane, w takim osobistym ujęciu. Ale jak mam na szybko wybrać, to piłka meczowa w finale.

PAP: Ja najbardziej zapamiętałem słowa Świątek z konferencji prasowej, kiedy powiedziała, że oddałaby jeden triumf w Wielkim Szlemie za złoty medal olimpijski. Właśnie wygrała najbardziej prestiżowy turniej, a wróciła do czegoś, co działo się rok temu. Wiele już zostało powiedziane o tym, jak bardzo przeżyła półfinałową porażkę w igrzyskach, ale takie słowa w takim momencie chyba najlepiej pokazały, jak bardzo jej wtedy na tym złocie zależało. Kiedy pragnienie osiągnięcia jakiegoś celu zaczyna bardziej przeszkadzać niż pomagać?

D.A.: To zależy, bo wpływa na to kilka czynników. Jak istotny jest dla nas ten cel, na ile jest on spójny z naszymi wartościami, z naszą tożsamością. Każdy cel ma swoje cechy w takim ujęciu psychologicznym. To jest bardzo złożona kwestia. Iga została wychowana przez tatę w marzeniu i w szacunku do igrzysk. Warto się też zastanowić nad szerszym ujęciem sportu w naszym kraju, jak ważne są igrzyska, ile znaczą dla Polaków i jak fundamentalny element definiowania sportowej historii stanowią. To wszystko ma znaczenie. Jednocześnie mamy w tenisie zawodników, zawodniczki, którzy wręcz rezygnują z udziału w igrzyskach, bo sezon tenisowy jest długi, a dla nich priorytetami są turnieje wielkoszlemowe lub inne cele.

PAP: Zakładam, że do pewnego stopnia dobrze jest, gdy coś zawodnika motywuje, napędza. Czy da się zadbać o to, aby to się nie wymknęło spod kontroli?

D.A.: Z psychologicznego ujęcia lepiej mówić o źródłach motywacji, które mogą być zdrowe lub nie. Mamy takie kolokwialne pojęcie przemotywowania, ale ono bardziej dotyczy związku motywacji z innymi elementami, np. z poziomem perfekcjonizmu, z regulacją napięcia. Budowanie odpowiednich źródeł motywacji, praca z tym, aby korzystnie wpływała ona na wykonanie sportowe i na dążenie do osiągania celów jest jednym z bardzo ważnych filarów tego, czym się zajmuję. Ta kontrola dotyczy jednak nie tylko samego zarządzania motywacją, przekuwania jej w determinację, ale także wielu innych czynników, które ostatecznie decydują o tym, czy osiągniemy jakiś cel.

PAP: Wracając do samego finału Wimbledonu. Czy tak jednostronny wynik, jak 6:0, 6:0, to też dowód na to, jak bardzo tego dnia Świątek przewyższała Amandę Anisimovą właśnie w kwestiach mentalnych? Umiejętnością pokazania tego, co potrafię tu i teraz, mimo tej całej presji, otoczki najbardziej prestiżowego turnieju?

D.A.: Dawid Celt (kapitan kobiecej reprezentacji Polski - PAP) powiedział bardzo trafnie i bardzo krótko, że ciężko dorabiać jakąś bardzo dużą historię do tego meczu, ponieważ Amanda Anisimova po prostu odczuwała bardzo silnie skutki bardzo dużego stresu i to niewątpliwie było jednym z głównych czynników, które wpłynęły na wynik. Oczywiście nie wiem, jak funkcjonuje Amanda i jej zespół, ale to po prostu było widoczne. Natomiast, jeśli chodzi o Igę, to nie jest tak, że nie doświadcza napięcia, bo sama mówiła, że stres był bardzo silny. Wykorzystanie umiejętności, własnego potencjału w takim momencie jest kluczowe i nie mogłabym być bardziej dumna z tego, jak ona jest w stanie to robić.

PAP: Chciałbym teraz chwilę o pani porozmawiać...

D.A.: A ja nie ukrywam, że wolałabym nie, dlatego, że nasza praca jest o naszych zawodnikach, a nie o nas.

PAP: Mimo wszystko spróbujmy. Świątek po finale odniosła się do sytuacji z polskimi mediami i wyraziła nadzieję, że te dadzą jej i zespołowi spokój. Wiosną, kiedy po kilku słabszych występach pojawił się jakiś rodzaj histerii, pani stała się wrogiem numer jeden. Na ile udawało się od tego odciąć? Bo było tego dużo...

D.A.: I będzie. Nie chciałabym za bardzo zagłębiać się w ten wątek. Zależy mi na tym, abyśmy rozmawiali o pracy z Igą i to nie tylko wtedy, kiedy możemy osiągać takie rezultaty, jak ten sobotni, ale też kiedy jest różnie. To, jak wygląda uprawianie sportu we współczesnym świecie, jest po prostu znakiem czasów. Iga wykorzystała moment na to, żeby zaadresować coś, co oczywiście było dla wszystkich bardzo trudne, wymagające i wiązało się z dużym poczuciem niesprawiedliwości. Natomiast taki jest świat, takie jest życie, tak oddziałują media społecznościowe. Cudownie byłoby, gdybyśmy rozmawiali merytorycznie o sporcie. Wśród ludzi, którzy rozumieją sport, rozumieją czynniki, które wpływają na wynik sportowy. To nie zawsze jest możliwe. Musimy z tym żyć. Mam jednak nadzieję, że wspomnienie o tym być może przyczyni się choć w niewielkim stopniu do zwiększania społecznej świadomości.

PAP: Argumentem podnoszonym przeciwko pani bywa długość pracy ze Świątek, bo trwa od 2019 roku. Mówiąc potocznie, co z pani za psycholog, skoro Iga nadal nie umie sama radzić sobie ze stresem?

D.A.: Procesy terapeutyczne są zupełnie inne od psychologii wykonania. Procesy terapeutyczne trwają, załóżmy, rok, dwa. Przerabiamy różne rzeczy, budujemy zasoby, idziemy dalej. Ale sport rozwija się dynamicznie. Pojawiają coraz to nowe wyzwania na różnych polach, nie tylko w związku z tym, co dzieje się na korcie, ale też poza kortem. Zdecydowanie mamy nad czym pracować cały czas, bo kariery rozwijają się bardzo szybko. Jestem bardzo dumna z tego, w jaki sposób Iga się rozwija i buduje swoją karierę w zrównoważony i zdrowy sposób.

PAP: A czy jest też pani dumna z siebie, kiedy patrzy wstecz na wykonaną pracę?

D.A.: Tak, jasne, ale przede wszystkim nadal czerpię z tej pracy ogromną przyjemność. Niezależnie od tych negatywnych sytuacji, o których pan wspomniał wcześniej.

PAP: Co pani najbardziej lubi w pracy ze Świątek?

D.A.: Wyzwanie, dlatego, że jest zawodniczką, która potrzebuje rozumieć, wiedzieć, czemu robimy coś właśnie w ten sposób. Czasami bywa to wymagające, bo nie zawsze łatwo i szybko przyjmuje proponowane strategie, spojrzenia na różne kwestie. Zajmuje mi to trochę więcej czasu, ale fascynujące jest to, że kiedy już coś przyjmie, to idzie za tym jak w ogień. Lubię dynamikę, intensywność jej funkcjonowania, jej myślenia i reagowania. Ogień w sposobie, w jaki podchodzi do życia i do sportu, jest bardzo fascynujący.

PAP: Pamiętam mecz z 2019 roku z Pragi, który Świątek przegrała z Karoliną Muchovą. Coaching na korcie był jeszcze wtedy dozwolony. Była niesamowicie sfrustrowana, a pani do niej zeszła i próbowała ukoić.

D.A. Też pamiętam, zostałam wtedy rzucona na głęboką wodę. Pojechałam z nią sama na turniej, bez trenera. Była zapłakana, przewracała się na korcie w trakcie tego meczu.

PAP: Czy w tym momencie widziała pani, że to jest dziewczyna, która za rok wygra French Open?

D.A.: Nie przepadam za tego rodzaju uproszczeniami. W swojej pracy, niezależnie od tego, czy to był rok 2019, czy jesteśmy dzisiaj w lipcu roku 2025, staram się po prostu patrzeć na proces, na zasoby, na dynamikę relacji, na cele, na to, jak do nich dochodzimy. Ale dla mnie jasnym było od pierwszego treningu, kiedy zobaczyłam Igę na korcie, że jest to osoba, która ma wybitny potencjał.

PAP: Do igrzysk w Los Angeles zostały trzy lata, ale można założyć, że im bliżej ich będzie, tym słowa Świątek z Wimbledonu o złotym medalu będą mocniej wracały. Czy będzie się pani czuła lepiej przygotowana do tego, jak ją do następnych igrzysk przygotować?

D.A.: Byłam bardzo przygotowana do przygotowania Igi do igrzysk w Paryżu. Iga zdobyła tam brązowy medal, który jest dużym sukcesem w sporcie i proces przygotowań do tych igrzysk z naszej perspektywy był najlepszy z możliwych na tamten moment. Dotychczasowe olimpijskie starty, pod pewnym względem też finały wielkoszlemowe, dodały trochę do zbiorniczka z napisem „doświadczenie”. I tak jak Tokio było bardzo istotne dla wyciągnięcia pewnych wniosków i zaimplementowania ich w Paryżu, tak Paryż będzie istotny do tego, aby zmodyfikować pewne rzeczy przed Los Angeles. To, że Iga ten brąz zdobyła będzie czynnikiem wspierającym pracę i budowanie może trochę innej strategii. Ale na to przyjdzie jeszcze czas.

Rozmawiał: Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)

eyJpZCI6IlBBUDUyMDQ0MTg5IiwiY29uX2lkIjoiUEFQNTIwNDQxODkiLCJhY19pZCI6IjM0MTQwMzgiLCJmcmVlX2NvbnRlbnQiOiIiLCJwYWdfbWFpbl9mcmVlIjoiMCIsImFwaV9wcm92X2lkIjoiUEFQIiwicHJvdl9pZCI6IlBBUCIsInR5cGUiOiJuZXdzIiwidGl0bGUiOiJBYnJhbW93aWN6IG8gXHUwMTVhd2lcdTAxMDV0ZWs6IGNhXHUwMTQyeSBjemFzIG1hbXkgbmFkIGN6eW0gcHJhY293YVx1MDEwNyIsInBhZ19pZCI6IjgxNzQiLCJwYWdfYmxvY2tlZF9jb250ZW50IjoiMCIsImFwcF9maWVsZHMiOnsiaWQiOiJQQVA1MjA0NDE4OSIsImNvbnRlbnRfdHlwZSI6ImtleS50eXBlX2lkIiwidGl0bGUiOiJBYnJhbW93aWN6IG8gXHUwMTVhd2lcdTAxMDV0ZWs6IGNhXHUwMTQyeSBjemFzIG1hbXkgbmFkIGN6eW0gcHJhY293YVx1MDEwNyIsImltYWdlIjoiIiwiYXVkaW8iOiJrZXkuYXVkaW9zLjAudXJsIiwiY2F0ZWdvcnkiOiIxNTA2NTAwMCJ9fQ==

[X]

Wykorzystujemy własne pliki cookie i pliki cookie podmiotów trzecich w celu poprawy jakości użytkowania, personalizacji treści i analizy statystycznej dotyczącej korzystania z witryny. Użytkownik może zmienić konfigurację lub zapoznać się z Polityką dotyczącą plików cookie.
Ustawienia Cookies
Akceptuj pliki cookie
Odrzuć pliki cookie
Zapisz ustawienie