Legia ma minimalne szanse na awans do półfinału, gdyż musiałaby prowadzić trzema bramkami, aby doprowadzić do dogrywki.

"To jest sport. Oczywiście pewne granice można pokonywać, ale po pierwszym meczu awans znacznie się oddalił. Poziom naszej gry musi być lepszy zarówno pod pressingiem, jak i w fazach przejściowych. Jeśli obejmiemy prowadzenie, to będziemy myśleć, co musimy zrobić dalej" - zaznaczył Feio.

W pierwszym starciu z Chelsea piłkarze Legii oddali tylko jeden celny strzał na bramkę rywali i mieli 28 procent posiadania piłki.

"Rozumiem, jaki jest odbiór pierwszego meczu, ale ciągła obrona nie była naszym planem. Po drugiej stronie była po prostu drużyna, która zmuszała nas do defensywy przez większość spotkania. Chelsea jest topowym zespołem na świecie. Oczywiście moglibyśmy zagrać lepiej i bardziej zagrażać bramce przeciwnika. Czwartkowy mecz mecz daje nam szansę pokazać się i rywalizować z najlepszymi. Chcemy się zaprezentować z dobrej strony i pokazać lepszą grę z piłką. Na tym się skupiamy" - zadeklarował Portugalczyk.

"W tym meczu reprezentujemy siebie, Legię jako największy klub w Polsce i polski futbol. Wszyscy czuliśmy, że mogliśmy lepiej zaprezentować się przy Łazienkowskiej. Chcemy poprawić się pod każdym względem" - dodał.

Jednym z ważniejszych piłkarzy Legii jest grający na lewej obronie Roben Vinagre. W tym sezonie strzelił jednego gola i zanotował dziewięć asyst w 42 występach. Portugalczyk był kiedyś zawodnikiem Wolverhampton Wanderers i rozegrał 37 meczów w Premier League, więc rywalizacja z Chelsea nie jest mu obca.

"Vinagre ma ostatnio gorsze liczby ofensywne, ale lepiej radzi sobie w defensywie. Musiał wrócić do formy po urazie. Grał z bólem i poświęceniem dla drużyny. Ruben w drugiej części sezonu jest ustawiany niżej niż wcześniej. To piłkarz, który ma nieprawdopodobny wpływ na wyprowadzenie piłki. Jego postawa umożliwiała na przykład dojście Pawłowi Wszołkowi do sytuacji ofensywnych. Ruben jest bliski ustanowienia rekordu asyst bocznych obrońców Legii. Nie jest sprawiedliwe, by oceniać go negatywnie. Najlepszą odpowiedź może dać na boisku liczbami" - stwierdził Feio.

Portugalski trener pierwszy raz poprowadzi drużynę na stadionie Stamford Bridge, ale ma przeczucie, że nie po raz ostatni.

"Ostatnią rzeczą, jaką może robić trener, jest patrzenie na siebie. Musi w pierwszej kolejności patrzeć na drużynę, na poszczególnych piłkarzy. Wierzę, że nie będzie to mój ostatni mecz na tym stadionie" - oświadczył.

Legia zajmuje piąte miejsce w ekstraklasie. W niedzielę przegrała z Jagiellonią Białystok 0:1. Legioniści praktycznie stracili szanse ma mistrzostwo Polski, a nawet awans do czołowej trójki jest mało prawdopodobny. Umowa Feio wygasa z końcem sezonu i coraz więcej wskazuje na to, że nie zostanie przedłużona.

"Czy są rozmowy na temat nowego kontraktu? Nie ma i nie wiem czy będą. Skupiam się na najbliższym meczu. Żeby do tego doszło, cztery podmioty muszą się zgadzać. Musi tego chcieć klub, szatnia, kibice i ja. Jak te wszystkie strony będą tym zainteresowane, to pewnie do tego dojdzie. Teraz mamy do wykonania ważną misję" - podkreślił.

Jedynym napastnikiem w kadrze Legii na rewanżowy mecz z Chelsea jest 35-letni Tomas Pekhart. Do Londynu nie polecieli kontynuujący rehabilitację Marc Gual oraz Ilja Szkurin, który nie został zgłoszony do rozgrywek Ligi Konferencji, gdyż pozyskano go ze Stali Mielec dopiero 20 lutego. Dodatkowo wciąż kontuzjowany jest prawy obrońca Paweł Wszołek i pomocnik Bartosz Kapustka.

"Gual jest na końcowym etapie rehabilitacji. Lada moment widzimy go na boisku. Wszołek jest na wcześniejszym etapie. Wkrótce dowiemy się więcej w sprawie Kapustki" - poinformował Feio.

Czwartkowy mecz Chelsea - Legia rozpocznie się o godzinie 21 czasu polskiego.(PAP)

mg/ cegl/