Mamy dla Ciebie prezent!
Odkryj kolekcję ekskluzywnych dzieł artystycznych i stań się właścicielem jednego z nich.
07h57 CEST
21/05/2025
Przed niedzielnym spotkaniem w Katowicach Lech miał w tabeli tyle samo punktów, co Raków Częstochowa, który dzień wcześniej zremisował w Kielcach z Koroną 1:1. Bilans bezpośrednich meczów jest jednak korzystny dla zespołu Marka Papszuna. W przypadku zwycięstwa nad GKS-em, "Kolejorz" do zdobycia mistrzostwa kraju potrzebowałby tylko remisu z Piastem Gliwice w 34. kolejce. Katowicki beniaminek nie zamierzał ułatwiać zadania lechitom - dwukrotnie obejmował prowadzenie, ale ostatecznie pojedynek zakończył się remisem 2:2. A to oznacza, że podopieczni Frederiksena wciąż mają wszystko w swoich rękach - jeśli pokonają gliwiczan, to sięgną po mistrzostwo bez względu na wynik Rakowa, który podejmować będzie Widzew Łódź.
Po spotkaniu w Katowicach zaczęły pojawiać się pogłoski, że gospodarze mieli otrzymać premię za pokonanie Lecha. Te spekulacje trafiły także do sztabu szkoleniowego poznańskiego zespołu. Frederiksen nie chciał wierzyć, że taka sytuacja mogła mieć miejsce, ale też postanowił osobiście odnieść się do tych wydarzeń.
"Krótko po naszym niedzielnym spotkaniu zaczęły krążyć niepokojące sygnały odnośnie potencjalnego złamania przepisów mówiących o wpływaniu na wynik meczu. Nie chcę wierzyć, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce, bezsprzecznie wypaczałaby ona sens sportowej rywalizacji. Nie mieści mi się w głowie, że ktoś mógłby się posunąć do takich nieczystych zagrań, które są zabronione i mogą spotkać się z surową karą" - powiedział szkoleniowiec lidera w wydanym przez klub oświadczeniu.
Rezultatem w Katowicach najbardziej zainteresowany był Raków, ale przewodniczący rady nadzorczej częstochowskiego klubu Wojciech Cygan, obecny na meczu w Katowicach, kategorycznie zaprzecza tym doniesieniom. "Nie potwierdzam takich informacji. Nie mam żadnej wiedzy w tym zakresie. Uważam to za temat zastępczy" - powiedział cytowany na portalu Weszło.
Polski Związek Piłki Nożnej postanowił jednak zareagować i przypomniał, że zabronione jest płatne "motywowanie" innych klubów. Jak zaznaczył w specjalnym komunikacie, za złamanie przepisów obowiązują różne kary, łącznie z wykluczeniem ze struktur federacji.
"Rzecznik Dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski, w nawiązaniu do swojego komunikatu z 15 maja 2025 r., w związku ze zbliżającym się zakończeniem rozgrywek sezonu 2024/2025 o mistrzostwo PKO BP Ekstraklasy, a także Betclic 1., 2. i 3. Ligi, w ramach działań prewencyjnych dotyczących zapobiegania manipulowania meczami piłkarskimi, przypomina klubom o bezwzględnym zakazie nieuczciwego wpływania na wynik rywalizacji sportowej lub wynik meczu piłkarskiego" - napisano w komunikacie PZPN.
Jak dodano, "na podstawie przepisów Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN surowo zabronione jest przyjmowanie lub udzielanie korzyści majątkowej, osobistej lub sportowej, lub obietnicy takiej korzyści innemu klubowi, jego piłkarzom, działaczom lub trenerom, a ponadto sędziom piłkarskim, w celu wpłynięcia na wynik sportowy meczu".
Szkoleniowiec Lecha bardzo pozytywnie zareagował na stanowisko PZPN-u.
"Wiem, że Polski Związek Piłki Nożnej wysłał pismo do klubów ekstraklasy i zdaję sobie sprawę, że termin tej korespondencji przed ostatnią ligową kolejką nie jest przypadkowy. To jednak duża wartość, że piłkarska federacja dba o uświadamianie oraz edukowanie wszystkich osób pracujących w klubach ekstraklasy o ich prawach i obowiązkach. Jako trener wierzę tylko i wyłącznie w walkę o punkty na boisku zgodnie z duchem gry, w ten sam sposób do walki o mistrzostwo Polski podchodzą moi piłkarze" - podkreślił Frederiksen.
Ostatnią kolejkę ekstraklasy zaplanowano na sobotę - wszystkie spotkania rozegrane zostaną o godz. 17.30.(PAP)
lic/ bia/ krys/