Mamy dla Ciebie prezent!
Odkryj kolekcję ekskluzywnych dzieł artystycznych i stań się właścicielem jednego z nich.
08h07 CEST
06/06/2025
Portal ESPN podał, że od 1971 roku żadnej drużynie nie udało się wygrać finałowego meczu, jeśli przegrywała co najmniej dziewięcioma punktami w ostatnich trzech minutach. Przypadek Pacers jest pierwszym po 182 nieudanych próbach.
Thunder, najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, długo kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Po pierwszej połowie wygrywali 57:45, a na początku czwartej kwarty różnicą 15 punktów. Jeszcze na 2.52 min przed ostatnią syreną, gdy dwa rzuty wolne wykorzystał Shai Gilgeous-Alexander, prowadzili 108:99. Później jednak gospodarze trafili już tylko jeden z sześciu rzutów.
O wygranej Pacers przesądził Tyrese Haliburton, który po indywidualnej akcji trafił z ponad sześciu metrów na 0,3 s przed ostatnią syreną. W tym momencie przyjezdni pierwszy raz objęli w meczu prowadzenie.
"Koszykówka jest fajna, wygrywanie jest fajne" - powiedział bohater wieczoru.
Haliburton już po raz czwarty w obecnej fazie play off, rzutem w ostatnich sekundach dał drużynie zwycięstwo lub doprowadził do wygranej ostatecznie dogrywki.
Pacers tradycyjnie zaprezentowali zespołową grę. Sześciu ich koszykarzy zdobyło co najmniej 10 punktów, a najwięcej - 19 - Pascal Siakam.
Gilgeous-Alexander uzyskał dla gospodarzy 38 pkt.
"Kontrolowaliśmy mecz przez większość czasu. Boleśnie przypomnieli nam, że trwa 48 minut" - powiedział najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) sezonu.
Mecz numer dwa odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego, również w Oklahoma City. (PAP)
wkp/